Tajemnicza Retrospektywa na Sputniku

Data:

- Kiedy poczuł się Pan wolny? – padło pytanie z sali po projekcji filmu „ I powraca wiatr…”. – Zawsze, nawet w łagrze, czułem się wolny, - odpowiedział bez namysłu i z ogromną pewnością drobny starszy Pan, - Wolność – jest to coś, co nosimy w sobie i możemy pielęgnować i nic i nikt jej nas nie pozbawi.” I właśnie w tym zdaniu kryje się jedna z wielu odpowiedzi na pytanie, które zapewne zadawał sobie każdy, kto obejrzał choć jeden z filmów Retrospektywy Michaiła Kalika: Jak człowiek tak ciężko doświadczony przez osobisty i twórczy los potrafił w każdym swoim filmie zawrzeć tak dużo dobra i słońca i wnieść ich odrobinę w serce każdego widza?

„Człowiek idzie za słońcem”, „Do widzenia , chłopcy!”, „Kochać”, „Cena”, „I powraca wiatr…” – każdy z tych filmów jest ciepły i słoneczny, może trochę naiwny i to wartki, jak szybki nurt rzeki, to miejscami spokojny i refleksyjny ale wnoszący pogodę w duszę widza, wciągający w świat dobra i refleksji, w świat duszy reżysera. Filmy te w Rosji były cenzurowane, odkładane na wiele lat na półkę, a ich reżyser spędził kilka lat w łagrach, był szykanowany i w końcu zmuszony do emigracji. Rozgoryczenie, czy złość, nienawiść lub beznadziejność – nie znajdziesz ich w filmach Kalika. Za to zarazisz się uśmiechem – takim, jak uśmiech dziecka, idącego za słońcem i odkrywającego po drodze świat różnych ludzi dorosłych („Człowiek idzie za słońcem”). Także odnowisz w sercu gdzieś uśpiony romantyzm i przypomnisz o naiwności pierwszej miłości („Do widzenia, chłopcy!”). Odnajdziesz siebie wśród bohaterów któregoś z krótkich esejów filmowych („Kochać”). A może też któryś z bohaterów pobudzi Ciebie do refleksji nad swoim życiem i tym, dokąd idziesz („Cena”)? Jeśli pragniesz wyciszenia i zanurzenia się w słońcu refleksji i uśmiechu, to filmy Kalika są dla Ciebie. Zapewniam, słowo „nuda” będzie Ci obce przy ich oglądaniu.

Odrębnym ale łączącym te filmy jest „I powraca wiatr…” – autobiografia autora. Oglądając ją zaczynasz rozumieć, że deklaracja o wolności nie jest czczym słowem w ustach reżysera. Więcej, zaczynasz dostrzegać odwagę w tym, co tworzył w latach 60-tych w ZSRR reżyser. A warto pamiętać, jak ponure były to lata w ZSRR. Jeżeli lubisz współczesne kino rosyjskie, czy to oczarowuje Cię i urzeka, czy to bawi i napawa zgrozą, warto poznać też korzenie, z których rosną jego współczesne pędy. Sięgnij zatem po zrobione z największym kunsztem reżyserskim filmy Kalika, a odnajdziesz w nich to, co jest obecne we współczesnym filmie rosyjskim w każdej, nawet najbardziej zaskakującej postaci. I więcej. Odnajdziesz też niespodziewane ślady polskie w jego filmach. Szczególnie wyraźnie widać to w „I powraca wiatr”. Ale pozwolę tu choć niedosłownie ale zacytować samego Michała Kalika.

- W „I powraca watr” jest scena z wagonu towarowego, którym mnie wywożono do łagru. Moim towarzyszem podróży, takim jak ja – aresztantem jest modlący się Polak. Tak było w istocie, był to AK-owiec i uczestnik Powstania Warszawskiego, a mój dobry przyjaciel. W łagrze poznałem też innych więźniów Polaków. To od nich dowiedziałem się o prawdzie zdradzonego przez wojska radzieckie Powstania Warszawskiego, o wywózkach, o rozstrzeliwaniach. Wiedziałem o wiele więcej, niż przeciętny Rosjanin, opuszczałem łagier w poczuciu szacunku dla polskiej nieugiętej nacji i z gorzką wiedzą, którą mogłem tylko nosić w sobie. W tym filmie jest jeszcze jedna scena, choć na użytek filmu jej bohaterem jest Rosjanin. Tak naprawdę na jego miejscu był Polak. Jest to scena, gdy pod lufami karabinów dwójka aresztantów po głębokim śniegu wlecze sanie z trupami zmarłych współwięźniów, by je anonimowo pogrzebać w syberyjskich śniegach. Dwójka wygłodzonych więźniów, oskardami kujących zmarzlinę, by pochować współtowarzyszy niedoli i krzyczących na wiatr modlitwy nie jest wymysłem.”

Polecam serdecznie sięgnięcie po te filmy – razem lub osobno. Każdy w nich znajdzie coś dla siebie – otuchę, zabawę, refleksję, radość i bezgraniczne pokłady dobra lub poszerzy swoją wiedzę o kinie rosyjskim. Dla każdego znajdzie się coś i nikt po obejrzeniu filmów nie odejdzie z pustymi rękoma, sercem i głową. Napomknę tu jeszcze, że wspomniałam organizatorom „Sputnika” o tym, że widzowie pytali, czy gdzieś są dostępne filmy Kalika w Polsce. Organizatorzy odpowiedzieli, że zastanowią się nad wydaniem ich na DVD. Chciałoby się trzymać ich za słowo, bo także dołączyłam do grona tęskniących za ponownym obejrzeniem filmów Kalika.

Zachęciłaś mnie do sięgnięcia po tego reżysera - dzięki!

Cieszę się! Miałam niepowtarzalną okazję w trakcie wolontariatu tłumaczyć Pana Kalika, więc zamieszczona wypowiedź nie jest pożyczką znikąd, tylko częścią jednego z wielu wątków, poruszanych podczas rozmów z widzami. Rozmówcą jest świetnym i ciekawym jak jego filmy. Szkoda, że go nie odkryto dla polskiego widza wcześniej - o wiele więcej ludzi by skorzystało z retrospektywy. W innych miastach będą mieli szansę wybrać się i zazdroszczę im tego.

Dodaj komentarz